Srebrny Hak 2016
Srebrny Hak 2016
Kiedy w 2006 roku oglądałem pierwszą część „Na karpie z Przemkiem Mroczkiem” zakochałem się w pewnej wodzie. Był to Wygonin, który to był planem zdjęciowym dla filmu oraz miejscem gdzie odbywały się zawody pod nazwą Srebrny Hak Roda Hutchinsona. Od tego czasu postanowiłem, że pewnego dnia i ja będę wędkował nad tą wodą i wezmę udział w Srebrnym Haku.
Przez te 10 lat wiele się zmieniło, zmieniła się nazwa/ sponsor zawodów oraz miejsce ich rozgrywania. Obecnie impreza działa we współpracy z Daiwą a akwenem jest Jezioro Miłoszewskie. W styczniu tego roku postanowiłem skontaktować się z redakcją Karp Maxa i zapytać o udział w innych zawodach, jednak tam miejsc już zabrakło, a na Srebrnym Haku akurat były. Bez zastanowienia zapisałem się na imprezę. Wstępnie miałem startować z Michałem, jednak sprawy zawodowe skomplikowały mu wyjazd. Na szczęście mój tata postanowił jechać ze mną i Anią na te zawody. Turniej trwał od środy 21 do niedzieli 25 września. Wyjechaliśmy z Rogoźnika we wtorek w godzinach wieczornych. Postanowiliśmy, że spokojnie dojedziemy nad ranem i zdążymy się przespać. Tak też zrobiliśmy. Bus załadowany pod dach i w drogę. Na miejscu byliśmy około 6 rano i przespaliśmy się jakieś 1,5 godziny po czym zaczęły zjeżdżać się kolejne ekipy. Od około 10:00 można było się rejestrować, zaś otwarcie i losowanie odbyło się o 12:00. Postanowiliśmy, że losuje Ania. Wybór dobry, tak jak i stanowisko. Numer 42, to ponoć jedna z lepszych miejscówek. Rozjechaliśmy się na stanowiska i zaczęliśmy rozkładać sprzęt oraz sondować wodę. Formuła zawodów dopuszczała sondowanie i postawienie markerów pierwszego dnia przy pomocy pontonu, zaś później w grę wchodził już tylko rzut i wywózka łódkami zdalnie sterowanymi. Znalazłem ciekawe miejsce około 90 metrów od brzegu. Głębokość to „zaledwie” 8 metrów. Jak później usłyszałem „szukaj głębiej, na płytkie schodzi wiosną” to się trochę podłamałem. Był to mój pierwszy raz na naturalnym jeziorze polodowcowym, gdzie łowienie karpi z kilkunastu metrów głębokości jest normą. No cóż, jak się nie przewrócisz to się nie nauczysz. Do dzieła. Obławialiśmy 2 miejsca. Pierwsze to wymienione już 8 metrów, zaś drugie na około 7 metrach.
Łowisko nęciliśmy dwoma mieszankami ziaren i kulek. Jedna składała się z kul o smaku TNT Spice i kukurydzy, a druga to mieszanka ziaren oraz kulki o smaku czosnku. Jak się później okaże. To czosnek da nam jedynego karpia wyjazdu. W trzecim dniu imprezy budzi nas brane na taty kiju i po kilkuminutowej walce w podbieraku ląduje 11 kg golec.
Zawody zakończymy się w niedzielę, aż do ostatniego dnia utrzymywaliśmy się w pierwszej dziesiątce. Niestety po ostatniej nocy spadliśmy na 15 miejsce w klasyfikacji.
Imprezę oceniam bardzo dobrze. Super przygotowane, profesjonalne zawody. Brak sztucznych udziwnień, tylko to co jest w tej zabawie najważniejsze- łowienie.
Już planuję wyjazd na Srebrny Hak 2017. Jeżeli nic nie popląta mi planów to za rok powalczę o lepszy wynik i może legendarny Srebrny Hak. 🙂
Pozdrawiam
Kuba