Sierpniowe Adosov
Wyjazd długo wyczekiwany, bo od końca maja nie mieliśmy okazji wybrać się z Michałem na ryby. Decyzja padła na ostatni tydzień sierpnia. Pierwotnie mieliśmy w planach jeszcze jeden wypad, ale niestety nie udało się. Dlatego tym razem „choćby się waliło i paliło jedziemy”. Zarezerwowaliśmy stanowisko numer 8.
Na miejsce dotarliśmy kiedy słońce już dawno zaszło i bliżej było do nocy niż wieczora, dlatego szybko rozstawiliśmy kije. Michał wybrał drzewa, a ja krzaki po prawej stronie. Pierwsze branie po około godzinie- pudło, drugie 10 min po ponownym wywiezieniu- spinka, trzecie po kolejnych 20 minutach i jest ryba. Pełnołuska „dycha” z krzaków ląduje na macie. Później brania ustają, więc żartujemy, że chyba trzy razy wziął mi ten sam karp. Około 5 rano branie u Michała i 8 w podbieraku. W sobotę ja złowiłem jeszcze 3 karpie o następujących wagach: 9 kg, 2 kg, 2 kg. Michał wyjął jeszcze 8 kg, 2 kg, 5,5 kg i amura około 4 kg.
Łącznie mieliśmy około 15 brań jednak część ryb zaparkowała w zaczepach (taki urok Adosov), a część po delikatnych braniach nie udało nam się zaciąć. Zasiadkę skończyliśmy w niedzielę rano. Wyjazd obydwaj oceniliśmy pozytywnie. Były ryby, część z nich nas „powoziła” i do tego mieliśmy fajną pogodę.