Lipcowy Wygonin 2020

Po pierwszej wizycie na łowisku w Wygoninie, która miała miejsce w maju 2018 roku często myślami przenosiłem nad tę piękną kaszubską wodę. W końcu w lipcu 2020 wróciłem również fizycznie…

Gdzieś w połowie maja podczas rozmowy z Piotrkiem zaproponowałem opcję wspólnego wyjazdu do Wygonina. Plan był prosty, ale dość szatański. Jedziemy wspólnie z żonami i córkami, po czym my wysiadamy nad jeziorem, a one jadą dalej nad morze. Propozycja, akceptacja i czas działać.

Wyjazd zaplanowaliśmy na 22 – 26 lipca, czyli od środy do niedzieli. Odpowiednio wcześniej zarezerwowałem stanowisko nr 17. Teoretycznie dobre, na wejściu do zatoki, zapowiadało się obiecująco. Przyszedł czas wyjazdu, około 4:00 ruszyliśmy z domu, aby przed południem być na miejscu. Rozpakowaliśmy sprzęt, naprawiliśmy uszkodzony zderzak (podczas wjeżdżania do lasu zawadziłem o korzeń ściętego drzewa) i zaczęliśmy działać. Ja wybrałem lewą stronę łowiska, Piotrek łowił na wprost i lekko w prawo. Muszę przyznać, że miejsca mieliśmy w bród. Jednak jak to bywa na rybach, nigdy nie można być czegoś pewnym na 100%.

Czas mijał. Nocka, dwie, a my bez brania. Jedynie poranny rytuał zbierania grzybów dostarczał mi kurki do jajecznicy. Jednak nie o to chodziło. Kombinowaliśmy z przynętami, z głębokościami. Nic. Jedyne co nas trochę pocieszało, to fakt, że na całej wodzie jest kiepsko. Kolejne ekipy schodziły z 1 czy 2 rybami po tygodniowej zasiadce. Możliwe, że źle trafiliśmy z porą. Ostatecznie wieczorem z soboty na niedzielę mocny odjazd na moim najdalej wywiezionym kiju i zaraz po zacięciu wsiadamy do pontonu. Wolimy nie ryzykować holu z brzegu, zwłaszcza, że może to być jedyna ryba zasiadki. Po kilkuminutowym holu w podbieraku ląduje piękny lustrzeń. Wstępnie oceniamy go na około 12 kg. Ostatecznie po zważeniu i wytarowaniu worka okazuje się, że ma 10,40 kg. Ryba szybko wraca do wody i nie tracąc czasu ponownie wywozimy zestaw. Niestety, ale nocka i poranek bez brań. Pozostaje nam spakować rzeczy i czekać na żony. Około południa przyjeżdżają i pakujemy sprzęt. Długa droga powrotna związana ze sporym ruchem oraz przebudowami w rejonie Piotrkowa Trybunalskiego wieńczy ten wyjazd.

Co prawda Wygonin tym razem nie był dla nas łaskawy, ale nie stawiam na nim krzyżyka, bo moim zdaniem to najpiękniejsze łowisko karpiowe w Polsce. Tutaj po prostu czas płynie inaczej.

Możliwość komentowania została wyłączona.

rfwbs-sliderfwbs-sliderfwbs-slide