W dzień 35 stopni, a w nocy pełnia

Od dłuższego czasu planowałem wybrać się do Czechowic – Dziedzic żeby spróbować swoich sił na Uroczysku Karpiowym. W końcu zapadła decyzja – 29 sierpnia po pracy jadę na ryby.

Parę minut przed 15:00 przyjechałem nad wodę. Łowisko prywatne o powierzchni 52 ha to rzadkość, żeby nie powiedzieć ewenement. Po opłaceniu wędkowania przyszedł czas na rozłożenie gratów. Wybrałem stanowisko nr 14 nie mając pojęcia jak ono wygląda. No cóż, wyprzedając fakty napiszę tylko, że było gorąco.

Podczas tej zasiadki postanowiłem trochę pokombinować. 1 wędkę wywoziłem na odległość około 200 metrów. Za przynętę posłużył mi bałwanek z dwóch. Zaś jako zanętę wykorzystałem mieszankę kulek słodkich i rybnych. Natomiast drugi zestaw ustawiłem na około 90 metrach. W roli przynęty wystąpił tak samo bałwanek i podobna mieszanka zanętowa.

Około 16:00 zestawy były już w wodzie. Po około 90 minutach pierwsze branie. Jednak nie mogę tego nazwać „odjazdem” swinger ledwie podniósł się o kilka centymetrów. Zaciąłem i pudło. Później nastąpiła długa przerwa, w międzyczasie przewiozłem i przerzuciłem zestawy na noc. Około 23:00 przyjechała Ania i po zaledwie 5 minutach kolejny strzał. Ponownie delikatnie uniesiony swinger. Odczekałem jeszcze chwilę i zaciąłem. Jest ! Około 10 minutowy hol i w podbieraku ląduje lustrzeń. W pierwszej chwili oceniłem go na około 12 kg. Jednak waga wskazała trochę mniej, bo 10 kg. Muszę przyznać, że ryba była wyjątkowo długa i stąd moja pomyłka.

Wywiozłem zestaw i do 5 rano cisza. Wtedy na tym samym kiju kolejne delikatne branie. Krótka walka i na macie ląduje 8 kg karp. Muszę przyznać, że na długo zapamiętam ten hol, ponieważ było to krótko przed wschodem słońca. Niebo już się pięknie czerwieniło, a do tego jeszcze widok gór z drugiej strony tworzyły świetne tło. Dawno nie miałem okazji holować, a później fotografować się z rybą przy takich kolorach nieba.

Tego dnia miałem jeszcze jedno branie, jednak ryba wypięła mi się tuż przy brzegu. Później już tylko temperatura rosła i aura była nie do zniesienia. Zarówno temperatura jak i moja miejscówka pokrzyżowały mi plany. Dlaczego miejscówka? Żadnych drzew czy wyższych traw, po prostu totalna patelnia. Postanowiłem się zwijać. Choć pierwotnie planowałem posiedzieć do poniedziałku.

W każdym razie wyjazd pozytywny, grunt że dwie ryby wylądowały w podbieraku.

Możliwość komentowania została wyłączona.

rfwbs-sliderfwbs-sliderfwbs-slide